Bogusław Zakrzewski: Różne Wielkanocy i wiosny oblicza
Wielkanoc to bez wątpienia najstarsze święto chrześcijańskie. Nie wszędzie jednak na świecie stosuje się takie same zwyczaje, nie wszędzie święci się pokarmy i wypieka mazurki jak w Polsce. Na przestrzeni wieków wykształciły się różne tradycje kulturowe , różne obrzędy i czynności towarzyszące obchodom uroczystości wielkanocnych. Czyli co kraj to obyczaj.
Osobliwości podobieństw i zwyczajów, zapożyczenia i pomieszanie tradycji świąteczno-wiosennych na świecie przedstawia nasz twórczy i przyjazny nam, emerytowany ambasador Brazylii, Portugalii i Tajlandii pan Bogusław Zakrzewski.
ZOBACZ Groby Pańskie w rawskich parafiach ZDJĘCIA TUTAJ>>>
Niepojęte dla mnie są zawiłości rachuby czasu, kalendarzy i ich nakładania się na siebie: to słoneczny, to księżycowy – całe te przeliczeniowe przerażające tabele. Zapraszam przeto na spacer alejką mych osobistych wspomnień, związanych z tradycyjnymi świętami, w których tyle jest warstw i barw, podobieństw, zapożyczeń.
W tym roku zdarza się kalendarzowa, ponad religijna jakby, a już na pewno ponad-kulturowa, dokładna zbieżność Wielkanocy (4-5 kwietnia) z kilkoma świętami różnych kultur. Z chińskim obchodzonym od 2500 lat świętem zmarłych Qingming (4 kwietnia), Czystej Jasności – świętem troski o groby przodków, od 2008 znów kilkudniowym państwowym świętem w ChRL, odkąd zarzucono politykę osłabiania więzi rodzinnych. I staroirańskim – Zaratustra! – obchodzonym od ponad 3000 lat nowym rokiem zwanym Nowroz (21 marca). Dziś to święto w ponad 20 państwach Azji – ale czy w samym Iranie?! – którego dzień decyzją ONZ w 2010 roku zyskało ono rangę święta międzynarodowego. Jest również obchodzone w diasporach wywodzących się z tego kręgu kulturowego. Ostatnim zbieżnym świętem jest „tajski” nowy rok noszący nazwę Song kran (13-15 kwietnia).
NASZA AKCJA: Szukamy starych zdjęć Rawy Mazowieckiej. Masz stare zdjęcia? Pokaż je innym mieszkańcom Rawy. Przeczytaj tutaj>>>
Qingming Jie – Święto Czystej Jasności (chińskie święta zmarłych)
Gdy w Polsce świętuje się Wielkanoc, Chińczycy przygotowują się do czczenia swoich przodków (5. kwietnia).
Pekin, pogodne niebo, lekki mróz, wspaniale odrestaurowana świątynia lamów Yonghegong. Oglądam taniec rytualny mnichów tybetańskich – według tradycyjnego kalendarza: na nowy rok – w chińskie ruchome, w tamtym roku lutowe, Święto Wiosny. Wszystkie tradycyjne chińskie święta są ruchome, ponieważ są zgodne z kalendarzem księżycowym, po chińsku nazywanym „rolniczym”.
Jesteśmy grupą studentów zagranicznych wśród publiczności ogłuszonej bębnami na świątynnym podwórcu; w głowie zawrót od kolorów, masek i strojów, skoków młodych – muszą być silni – wykonawców. Władze uniwersytetu Pekińskiego w l956 uznały, że warto pokazać, że nowe Chiny po wojnie koreańskiej (l950-53) zabiegające o lepsze stosunki z krajami Azji, szanują tradycje. Święto Wiosny obchodzi wszakże wiele krajów Azji, zwłaszcza wschodniej i południowo-wschodniej. Na Zachodzie jest bardzo ważne w środowiskach milionowej diaspory, głównie chińskiej, wietnamskiej – także już od dziesięcioleci odnotowywane jest w Polsce.
Początek kwietnia – wspomniane święto troski o groby przodków, dbałość o potrzeby błąkających się dusz. Ofiary: specjalnie przeznaczone do tego celu papierowe „pieniądze”, trociczki, alkohol i inne zostawia się przy grobach. W Pekinie 5 kwietnia 1956 podczas przerwy z okazji tego święta kilkudziesięciu zagranicznych studentów jedzie pociągiem na zorganizowaną przez władze uczelni wiosenną (niereligijną!) wycieczkę na Wielki Mur. Dla mnie wspomnienie to jest szczególne: poznaję wtedy moją przyszłą żonę. W tym roku mija już nasze wspólne 65 lat.
Bardzo interesująca była dla mnie w l976 w Tajlandii lektura „Listów z Bangkoku” (wyszły w „Czytelniku” w l981), pióra urodzonej tam w 1946 znajomej nam Chinki. Natknąłem się tam na szczegółowy opis zwyczajów, które przez lata – po l958 – dławione były w ChRL, a wyrażały hojność żywych dla pamięci przodków. Jakież listy tych darów materialnych a symbolicznych dla duchów tych, co odeszli! W wielu kulturach wizyty na grobach wiążą się ze wzmacnianiem duchowej więzi międzypokoleniowej przez dary w naturze. Ok. 2000 roku na warszawskim Bródnie, na cmentarzu, drogę zagradza mi zgromadzenie przy okazałym grobowcu : filary, kopuła. To gospodarze – polscy Romowie, do wczoraj Cyganie, a korzenie ich z Indii, i stąd owe akcenty architektury grobowca – goszczą przechodniów poczęstunkiem ku pamięci zmarłych.
Warszawscy orientaliści natomiast w małej grupie co roku od kilku lat na święto Qingming odwiedzają groby zasłużonych, polskich uczonych orientu na wojskowych Powązkach – arabistów, sinologów, japonistów, mongolistów, koreanistów… Zostawiają tam polskim zwyczajem kwiaty i znicze.
Nowroz
Rok 1978, Bangkok. Przyjęcie na tradycyjny nowy rok u ambasadora cesarskiego jeszcze Iranu. Zdumienie moje – chyba intensywniejsze niż innych gości – na widok wykiełkowanego półmiska pszenicy u wejścia rezydencji – wspominam owies na parapecie okiennym u nas na Skierniewickiej w Rawie. Tu obok niego – jajko, opodal nawet malowane! Pisanki! Wspólne korzenie tych tradycji to wyprzedzający religie przedwieczny kult słońca, zwycięstwa życia nad śmiercią, bo oto po zimie nadeszła wiosna.
Na stole czarny – tak, ten droższy, nie czerwony – irański oryginalny kawior i… rosyjska mrożona wódka. Gospodarz pozwala sobie na żart, że irański kawior jest lepszy, bo jesiotry u brzegów Iranu są okazalsze, bo odważnie pływają z pyszczkami otwartymi, nie to co ich współbracia w północnej części morza Kaspijskiego. Za stołem nie było dyplomaty radzieckiego. No a smak rosyjskiej wódki – choć Koran zabrania – niezrównany.
Za rok nie będzie już szacha na tronie, doktora Honoris Causa krakowskiej uczelni z lat 60. Zapanują ajatollahowie, a mój bangkokski gospodarz, ambasador imieniem Mohsen, jak tylu innych z elity, i nie tylko, znajdzie się na emigracji… Zasili diasporę ( rozproszenie wśród innych narodów). Kiedy dla nich nadejdzie wiosna? Czy dożyją? Mam kuzynkę, bliską 60-ki, zamężną za Hassanem, takim emigrantem, poślubionym w czasach ich studenckich w Berlinie. Dziś mają tam dwoje dorosłych, wykształconych dzieci i wnuczęta…
Wzruszyłem się, natrafiwszy w internecie w przededniu moich 86 urodzin na dawne rysunki zwyczajów perskiego nowego roku Nowroz – ilustracje żwawych, brodatych starców na tle smakowitości obchodów, wtedy często nawet 13-dniowych!
Songkran
U nas Śmigus-Dyngus a u buddystów właśnie Songkran – obmywanie , polewanie.
I do swojej listy wiosennych zbieżności dodaję osobiście doświadczone akcenty kwietniowego tajskiego nowego roku w Bangkoku i w Rangunie. Song kran (słowo z sanskrytu znaczące ‘przejście’) to nowy rok buddystów, ale o ileż wcześniejszych korzeniach od Założyciela, Siddharthy Buddy – Przebudzonego.
Dla buddystów pierwszy z kilkudniowych dni ceremonii, obrzędów, wydarzeń, zabaw, mających korzenie w głębokiej hinduistycznej mitologicznej przeszłości, zaczyna się od dobrych uczynków, na konto przyszłego, lepszego wcielenia w wędrówce dusz, czyli od wizyty w buddyjskiej świątyni, darów dla mnichów, i wody – obmywanie się z grzechów, oddalanie złych mocy.
Ekscesy wodne w tym tonie widziałem w Birmie, dziś Myanmar, biedniejszej od Tajlandii. W Rangunie – dziś Yangon – oblewanie się wodą jest o wiele obfitsze. Kwiecień to już miesiąc suchych upałów, a więc woda jest przyjemną ochłodą, a nie przykrym zimnym czy wręcz mrożącym prysznicem czy wiadrem ze studni, jak u nas na śmigusa dyngusa. Nie ma tam także naszego podtekstu męsko-damskiego, zgodnie z którym dziewczęta mające największe powodzenie u płci przeciwnej – są oblewane najobficiej. Woda ma natomiast też państwowo-obrzędową wymowę. Wierzy się, że poddany pana czy wasal władcy „pije wodę wierności” czy lojalności, jest obmywany wodą spływającą z mycia stóp władcy rozsiadłego wyżej.
Dla Tajlandii Songkran to najważniejsze bodaj święto, zarazem wielka atrakcja turystyczna. Jest także ważny – w rożnym stopniu – w 7 innych bliskich państwach, oraz dalszych innych – w diasporach, gdzie negatywne aspekty tego święta władza stara się ograniczać. Na przykład demokratycznie-dyktatorski Singapur zezwala na jeden dzień obchodów, ale zakazuje używania wodnych armatek, pomp, pistoletów, publicznego spożywania alkoholu itd…
Tajska prasa w okolicach Songkran co roku sygnalizuje kilkaset zgonów, głównie w wypadkach drogowych spowodowanych beztroską i alkoholem. Najważniejsza jest jednak zabawa, w tym współczesny zwyczaj wybierania Lady i Miss Songkran. W trakcie kilkudniowej zabawy problemem jest też czasami nieprzyzwoite obnażanie się publicznie, za które kary są jednak dość łagodne zresztą, a winowajcami są zwykle turyści.
Podsumowując
Mimo atmosfery zabawy, miliony czy nawet setki milionów ludzi co roku wynurza się z tej noworocznej kąpieli czystsze i wyposażone w siły, by przeżyć kolejny, nawet pandemiczny, rok; nawet jeśli skala obchodów jest w tym roku zredukowana. Zmierzają ku pełniejszemu – jak dawniej – świętowaniu…
Bogusław Zakrzewski
(współpraca B. Kalinowska, A. Kinecka)