Kolejny koncert w parkowej altanie i wspomnienia jak to dawniej park tętnił życiem
W najbliższą niedzielę (6.09) w ramach cyklu koncertów w rawskim parku pt. “Koncertowanie w altanie” wystąpią: grupa Quercus Melodica z recitalem pt. „Pogoda ducha” oraz uczniowie ze Społecznego Ogniska Muzycznego w Rawie Mazowieckiej z nauczycielami w programie pt. „Od klasyki do rozrywki”. Początek koncertu o godz. 16. Koncert ten miał się już odbyć w minioną niedzielę, ale plany pokrzyżowała deszczowa pogoda.
Cykl koncertów w rawskim parku jest powrotem do pięknej tradycji, którą z rozrzewnieniem wspomina wielu, zwłaszcza starszych, mieszkańców Rawy Mazowieckiej. Kilkadziesiąt lat temu, zwłaszcza w weekendy, rawski park stawał się tętniącym życiem centrum kulturalno-rekreacyjno-rozrywkowym.
Redakcja portalu i gazety KochamRawe.pl postanowiła przypomnieć państwu co działo się w rawskim parku przed laty. Zachęcamy do dzielenia się z nami swoimi wspomnieniami w komentarzach, albo wysyłając je na nasz redakcyjny email.
Jak to w parku drzewiej bywało…
Wizytówka naszego miasta, XIX – wieczny, zabytkowy park miejski pamięta czasy Księstwa Warszawskiego, ale największy jego rozkwit przypada jednak na lata 50-te, 60-te, 70-te XX wieku – teren był miejscem spotkań towarzyskich, wydarzeń kulturalnych, imprez artystycznych i rodzinnych spacerów. Pamiętają te czasy mieszkańcy Rawy, z wielkim sentymentem wracają myślami do tamtych lat.
Dużo, o ile nie wszystko, na temat dawnych wydarzeń w naszym mieście wie i pamięta pasjonat Rawy pan Jan Karalus.
Park jest położony po obu stronach Rawki, ma kształt nieregularnego wielokąta, czy przestrzeń obiektu była kiedyś tak zagospodarowana jak dziś?
Było trochę inaczej. Tu, gdzie teraz jest dworzec PKS-u znajdowało się boisko sportowe do siatkówki. Jego teren był usytuowany w dole, na poziomie dzisiejszych alejek. Potem nawieziono tu piachu, podwyższono obszar i zbudowano najpierw przystanek, a potem cały dworzec PKS . Boisko przeniesiono za altankę. To było jeszcze przed huraganem, przed 1958 rokiem. Rozgrywano tam mecze, odbywały się treningi.
Altanka też nie taka sama?
Ba, kiedyś były dwie, jedna drewniana wykonana na kształt pawilonu ogrodowego, druga to był kiosk spożywczy gdzie można było kupić słodycze, napoje, artykuły do konsumpcji – co kto chciał. No cóż, tamtych altanek już nie ma. Dziś wybudowano inną, trochę przypomina tamtą, ale to już nie to.
Po obu stronach rzeki usytuowane były obiekty rekreacyjne, użytkowe?
Po lewej stronie środkowego drewnianego mostu, w pobliżu rzeki znajdował się ogródek jordanowski wyposażony w karuzelę i huśtawki. A karuzela była na popych ręczny i nie było jednak większej radości niż pchanie tej karuzeli na zmianę, z kolegami. Taka frajda. Na przeciwnym brzegu był przepiękny ogród parkowy, a za nim stacja wąskotorowa, lokomotywownia – miejsce skąd wyjeżdżało się na niedalekie eskapady.
Część spacerowo-ogrodowa parku była miejscem spędzania czasu dla całych rodzin.
Były tu klomby, kolorowe skwerki, całe powierzchnie wypełnione różami, bratkami, krzewami ozdobnymi. O to dbał wspaniały ogrodnik rawski pan Rybak. Była masa różnych drzew, liściastych głównie, królowały drzewa o koronach tzw. samo kończących się. Dbał o ten park pan Rybak jak mało kto. Tu, gdzie teraz jest ujęcie wody było jego zaplecze kwiatowe, tworzył z nich wspaniałe kompozycje, które cieszyły oczy i przyciągały zapachem. To dopiero były spacery.. A z przedszkola i ze szkoły przychodziło się z nauczycielami, zbieraliśmy liście i uczyliśmy się nazw drzew.
Tak duży teren trzeba było nawadniać, podlewać, jak z tej sytuacji wybrnęli opiekunowie parku ?
Naprzeciwko altanki, przy samej rzece stała pompa na korbę. Ciężka była ta korba i musiało ją uruchamiać dwóch strażaków. Tak pompowano wodę do gospodarstwa ogrodniczego pana Rybaka i do podlewania parkowych klombów.
Park był miejscem nie tylko spacerów, ale i rozrywek rekreacyjnych.
Rawianie przychodzili na spacery, na randki, odbywały się tutaj wszelkie spotkania towarzyskie, huczne festyny, loterie i występy artystyczne, głównie orkiestr dętych. Ale jak huknęła taka orkiestra… Weselsze to były czasy. Przychodziliśmy tu z żoną co niedziela po obiedzie. Po drodze wstępowało się do sklepu tzw. “Czternastki” naprzeciwko Magdy (dziś księgarnia), zaopatrywaliśmy się w słodycze, ciasto i – do parku. A tam – cała rewia mody! Każdy przychodził w najlepszych ciuchach, prezentował modne spodnie, sukienkę, bluzkę. Przez to było się na tzw .topie, miło było popatrzeć na eleganckie grupy spacerujących rawian.
Czym jeszcze kusił park?
Fajne spływy kajakowe się tu odbywały, również można było popływać czółnami . Byłem wtedy mały chłopak, więc tylko z rodzicami mogłem z takich atrakcji korzystać. Tam, gdzie są ścieki dawnej mleczarni chodziło się na ryby, mówiło się “idę na ryby na Maślankę”. Było sporo ryb w tym miejscu. Cieszyło również święto 1 Maja, bo wtedy dopiero było atrakcji co niemiara w tym naszym parku. Wszelkie imprezy były tego dnia wyjątkowo liczne.
Rawkę przecinają trzy mosty, ten środkowy, drewniany jest najładniejszy, w sercu samego parku.
Jest wyremontowany, wymalowany w ostatnich czasach. ale pamiętam jak był zbudowany tylko z drewnianych, surowych belek i desek. Wiem, że remontowała go Gospodarka Komunalna, pan Milczarek (syn słynnego siatkarza), pan Janicki i pan Nowakowski. Zrobili elegancki most. Zawsze był miejscem romantycznych spotkań młodych ludzi. Jak i dzisiaj. Chyba…
Trochę zachował się dzisiaj tamten klimat tętniącego życiem parku?
Sama pani wie, że nie całkiem… Ale wszystko jest na dobrej drodze, powstały już kolorowe skwery, ukwiecono klomby, park uporządkowano, wytycza się alejki. Kiedyś były piaszczyste dróżki, teraz są utwardzone aleje. Zaczynają się odbywać imprezy artystyczne w plenerze, kiedyś były takie spotkania. To wraca. To cieszy. Park jest dla ludzi, nie tylko dla natury.
Dużo robi sama natura.
To prawda. Natura, która dziś jest tutaj w parku tworzy atmosferę takiej miłości, czystości, zachęca żeby tu przyjść, porozmawiać, rozerwać się kulturalnie. Park zaczyna przyciągać i mam nadzieję, że znów będzie tętnił gwarem, muzyką , śpiewem. Znów przyjdą całe rodziny, dzieci wsiądą na karuzelę, kupi się lody w kiosku spożywczym. Tęskno do tamtych lat, a dzisiaj dużo się robi , żeby park znów cieszył i przyciągał. Ważne tylko, żeby wszyscy o niego dbali, szanowali mienie społeczne, zieleń, ławki, nawet kosze na śmieci. Miasto trzeba mieć w sercu, trzeba go kochać, dbać o jego dobry wygląd i rozwój. Marzę o spotkaniu wspomnieniowym z mieszkańcami Rawy, jest co wspominać, a ludzie młodzi może zechcą przejąć ten nasz zapał i troskę o Rawę.
To jest dobry pomysł – zorganizowanie takiego spotkania. Na pewno ten plan uda się zrealizować, choć w czasach dzisiejszej pandemii może być trochę utrudnień. Serdecznie dziękuję za wspomnienia.
Rozmawiała: Barbara Kalinowska
Mieszkańcy Rawy chętnie wracają pamięcią do czasów świetności parku i jego roli rekreacyjnej z poprzednich lat.
Grażyna Dębska
z ogromnym sentymentem i nostalgią wspominam czasy mojego dzieciństwa i niedzielne, rodzinne spacery po parku. Rodzice odpoczywali na ławce w cieniu pięknych drzew, a my z siostrą korzystałyśmy z możliwości spędzenia czasu, jaką dawał nam park. Uwielbiałyśmy pobyt w ogródku jordanowskim z karuzelą, którą tatuś wprawiał w ruch mocnym pchnięciem ręki. Czekałyśmy potem w kolejce do łódek, bujałyśmy się na konikach. Stojąc na drewnianym moście z góry podziwiałyśmy nurt rzeki Rawki i pływające po niej kaczki. Dużą atrakcją była dla nas altanka, która rozwijała naszą wyobraźnię i dawała możliwości zabawy. Z utęsknieniem czekałyśmy na coroczny festyn rodzinny połączony z odbywającą się w altance loterią fantową. Można było wylosować różne rzeczy, począwszy od przysłowiowego lizaka , a skończywszy na żywym prosiaku. Pamiętam swoją ogromną radość, gdy wygrałam gołębia.
Barbara Kryczka
byłam dzieckiem , ale pamiętam zabawy taneczne w parku, z przyjemnością przyglądałam się tańczącym parom. Odbywało się wiele festynów, na loteriach można było wygrać kury, króliki, gołębie. Latem co tydzień były takie imprezy. Więcej się działo niż teraz. Park upiększał pan Rybak , jakie tam rośliny były! Jak zadbane klomby , skwerki! Kiedy zmarł pan Rybak, nie było już takiej ręki , żeby o to dbała. Jako dzieci bawiliśmy się w parku w chowanego, w dom, biegi na wyścigi.. Zapamiętałam też orkiestry dęte, kapele, na skrzypcach grał pan Wojciechowski – znany chyba wszystkim rawianom. Dziś już bardzo wiekowy człowiek. Wychowałam się obok parku, wtedy ul. Hanki Sawickiej, dziś Armii Krajowej.
Elżbieta Kraćkowska
nie było wówczas placów zabaw przy domach lub jak dziś w pobliżu bloków, więc z dziećmi oczywiście do parku na huśtawki, na lody, do MDK-u. Spacerowaliśmy z mężem i z bratem, zabieraliśmy na te wyprawy dzieci, bo była to dla nich i dla nas rodzinna rozrywka.
Zebrała: Barbara Kalinowska