Rawskie „Zdeptane kwiaty”. Do księgarń trafił trzeci tom powieści rawskiej pisarki Renee Linn
Rozmowa z Renee Linn, autorską trzytomowej powieści „Zdeptane kwiaty”. Fragment rozmowy publikowaliśmy w grudniowym wydaniu gazety drukowanej “KochamRawe.pl – magazyn opinii”.
KochamRawe.pl: Czy czuje się Pani już pełnoprawną pisarką?
Renee Linn: Na razie uważam się za autorkę, bo do określenia „pisarka” mam, i od zawsze miałam duży szacunek. Być może był on związany z tym, że od dziecka marzyłam, by zostać pisarką.
Ocenę, czy zasługuję na miano pełnoprawnej pisarki zostawiam czytelnikom.
Ja podążam twórczą drogą, ale na ten moment mój dorobek literacki jest zbyt mały, by tak siebie nazywać. Myślę, że by czuć się pełnoprawną pisarką trzeba mieć na swym autorskim koncie kilkanaście książek.
Swobodniej podchodzi Pani do kontaktów z Czytelnikami – niż przy pierwszych tomach “Zdeptanych kwiatów”?
O tak! Pierwsze spotkanie z czytelnikami miałam w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. św. Jana Pawła II w Rawie Mazowieckiej. Moderatorem był dyrektor biblioteki Zbyszek Pacho. Wtedy ogromnie się tremowałam spotkaniem z czytelnikami.
Nie wiedziałam, jak lokalna społeczność przyjmie moją książkę, jakie padną pytania zarówno ze strony czytelników jak i samego prowadzącego. Myślę, że dałam radę.
Czując sympatię, ciepło i zrozumienie czytelników z każdym kolejnym spotkaniem czułam się swobodniej.
W czytelniczym odbiorze pierwszych tomów “Zdeptanych kwiatów” coś Panią zaskoczyło? Czy czytelnicy przyjęli powieść dokładnie tak jak Pani tego chciała i oczekiwała?
Powinnam czuć się usatysfakcjonowana, gdyż większość czytelników nie zawiodła moich oczekiwań i zrozumiała przekaz płynący z powieści, o czym świadczą dość dobre oceny w recenzjach pierwszych dwóch tomów„ Zdeptanych kwiatów”.
Pisząc tę powieść niczego nie negowałam, nie wybielałam i nie tuszowałam. Pisałam prawdę, bo każdy z nas ma prawo do własnych odczuć, własnej tożsamości i swoich korzeni bez względu czy się to komuś podoba, czy nie.
Zawsze jednak znajdzie się ktoś z tą łyżką dziegciu i będzie niezadowolony z tematyki utworu czy stylu pisania. Powie, że to, co napisałam to bzdury, bo przecież tylko Niemcy byli źli.
Nie zamierzam nikogo nakłaniać, by zmienił swój sposób postrzegania świata, ale będę pisać prawdę, również tę niewygodną. Czasem, będę kreować własne, wymyślone wizje pobocznych wątków, a do nich zaliczam niektóre miłosne epizody opisywane w książce. Tworzymy wyjątkowe miejsce poświęcone książce Wydawnictwo Autorskie
Właśnie ukazał się trzeci tom Pani powieści. Z praktycznego punktu widzenia – książkę można czytać oddzielnie, czy jednak trzeba sięgnąć najpierw po dwa pierwsze tomy?
Jestem już po premierze trzeciej i ostatniej części Zdeptanych kwiatów, która jest zamknięciem całości powieści.
Muszę przyznać, że aby zrozumieć wszystko, co chciałam przekazać czytelnikowi polecałabym zacząć lekturę od dwóch pierwszych tomów, ale wybór zawsze pozostawiam czytelnikowi.
Pierwszy tom wprowadza czytelnika w poruszaną przeze mnie tematykę, opowiada o korzeniach Lotzów i Wilczków, nakreśla powiązania i stosunki panujące w obydwu rodzinach, jak również charakteryzuje czytającemu głównych bohaterów. Pierwsza część „Zdeptanych kwiatów” rozpoczyna się po II wojnie światowej, a kończy w latach siedemdziesiątych. Ten okres jest również początkiem drugiego tomu powieści. Rozpoczyna się, gdy najstarsza córka Lotzów- Henia zamierza wyjść za mąż, a jej dwie młodsze siostry dorastają mierząc się ze społeczną niechęcią.W tym tomie opowiadam o zmaganiach Bernarda i Eriki z chorobą, o szkolnych traumach Basi i o młodzieńczych miłościach. O społecznym i rodzinnym wykluczeniu, o dążeniu do odkrycia rodzinnych sekretów i o tym, do czego człowiek może się posunąć by poprawić los swoich najbliższych. Drugi tom kończy się, gdy Basia staje przed wyborem średniej szkoły, czyli już lata osiemdziesiąte. Podobnie jak w poprzedniej części, od lat osiemdziesiątych rozpoczyna się tom trzeci „Zdeptanych kwiatów”.
W ostatnim tomie nakreśliłam różne postawy córek Bernarda i Eriki Lotzów, ich priorytety i pozy, za którymi się skryły.
To część przepełniona cierpieniem, żalem i rozczarowaniem. Śmiercią, rezygnacją z pogoni za tym, co dawno minęło.
To tom, w którym opisałam dorosłe życie każdej z córek Lotzów, ukazując jak na przestrzeni lat niewiele się zmienia podejście ludzi do niemieckości. Jak na nowe pokolenia przetacza się fala nienawiści, mimo, że oficjalnie wiele się mówi o tolerancji.
Moja powieść jest swego rodzaju „krzykiem” przeciwko wszystkim światowym konfliktom, bo tak naprawdę,- po której stronie by nie stanąć- zawsze w nich cierpią niewinni ludzie.
Proszę w kilku zdaniach zachęcić czytelników do sięgnięcia po trzeci tom “Zdeptanych kwiatów”, zarówno tych, którzy już z Pani twórczością się zetknęli, jak i tych, którzy jeszcze nie trzymali Pani książek w ręku.
Z całego serca zachęcam do sięgnięcia po lekturę ,,Zdeptanych kwiatów”. Myślę, że każdy czytelnik znajdzie w mojej książce emocje oraz przeżycia, z którymi może się utożsamić.
Osoby, które czytały dwie pierwsze części zachęcam do sięgnięcia po ostatni tom.
Wiele wątków będzie miało swoją kontynuację i pewne sytuacje zostaną wyjaśnione. Postacie, z którymi spotkaliśmy się wcześniej ewoluują, dojrzewają, a więc zyskują w oczach czytelnika nowy charakter. Pojawiać się będą również całkiem nowe wątki oraz postacie.
Jak już wspomniałam powyżej, trzeci tom „Zdeptanych kwiatów” to lata osiemdziesiąte XX wieku. Erika i Bernard nadal borykają się z poważnymi problemami zdrowotnymi, a ich dwie starsze córki – Henryka i Magda- zakładając własne rodziny skrywając przed małżonkami prawdę o swoim pochodzeniu.
Z czasem, dzięki „przychylności ”mieszkańców Cacanki, tajemnice starszych córek wypływają, wywołując w ich rodzinach trudne relacje.
Siostry nie potrafią znaleźć wspólnego języka ani ze sobą, ani z rodzicami.
Dorastająca Basia zaczyna dostrzegać, że mimo mijających lat niemieckie pochodzenie jej bliskich jest dla małomiasteczkowej społeczności solą w oku. Mieszkańcy Cacanki nie akceptują obecności Lotzów, przez co wrażliwa nastolatka czuje się osamotniona i wyobcowana.
Dopiero w szkole średniej, Basia odczuwa akceptację otoczenia, zwłaszcza, gdy za sprawą pasji do muzyki w jej życiu pojawia się, ciepły i troskliwy Wojtek. On ją rozumie i wspiera, a rozkwitająca między nim miłość dodaje jej sił by walczyć z przeciwnościami losu.
Zadanie to okazuje się jednak trudniejsze niż ktokolwiek przypuszczał, bo fama o żyjących w miasteczku Niemcach, co jakiś czas rozbłyska świeżym incydentem przesiąkniętym dawnymi zaszłościami.
Przeżycia, cierpienia i traumy z dzieciństwa motywują Basię, by u boku Wojtka, budować lepsze jutro dla swoich dzieci, by z podniesioną głową podążać w przyszłość, by pamiętać o swoich przodkach i być szczęśliwą.
Czy temu wszystkiemu podoła Basia i czy rozwikła rodzinną tajemnice? O tym można przeczytać w trzecim tomie „Zdeptanych kwiatów”, bo koniec powieści to czasy współczesne.
Czy po tych trzech, pokaźnych rozmiarów tomach, czuje Pani, że udało się w pewien sposób rozliczyć z historią, pewnymi traumami i złymi wspomnieniami, ale także zachować pamięć o swojej rodzinie od zapomnienia? I teraz może już Pani ze spokojem ducha poruszać inne tematy – miejmy nadzieję w kolejnych książkach?
Tak. Jak już kiedyś mówiłam, ta książka była dla mnie swego rodzaju oczyszczeniem duszy. Na jej karty wyrzuciłam swój ból, poczucia niesprawiedliwości, dziecięce traumy. Poczułam ogromną ulgę, która sprawiła, że bez skrępowania przyznaję się do swojego pochodzenia. Nie muszę przed nikim zakładać maski, bo już się nie wstydzę.
Wiem, że gdy jak to może brzydko nazwę: „obnażyłam się publicznie”, straciła sporo znajomych, ale jakież to były znajomości lub przyjaźnie, gdy nie byłam szacowana po swoich czynach, a po pochodzeniu?
Rozśmieszyło mnie stwierdzenie jednej mojej znajomej, która po ukazaniu się mojej książki powiedziała, że gdy pracowałyśmy razem, ona nie wiedziała, koło kogo siedzi.
Może i te słowa wzięłabym za komplement, ale nasz kontakty zamarł, tak jak zamilkło wiele innych telefonów moich znajomych.
Mało mnie to obeszło, ale kiedyś pewnie bym płakała.
Dzięki książce „ Zdeptane kwiaty” odzyskałam chęć do życia. Ona dała mi siłę, by się podnieść z kolan.
Pamięć o mojej rodzinie przetrwa, nie tylko na kartach tej powieści, ale także w rodzinnym zbiorze fotografii i dokumentów.
Pisanie to moja pasja i nigdy jej nie zarzucę. Nawet, nie publikując zamierzam pisać o tym wszystkim, co mnie w danym momencie zainteresuje.
Nie chcę by mnie w jakiś sposób zaszufladkowano. Uważam, że można próbować się w różnych gatunkach literatury, a czytelnik oceni jakie wyszło nam dzieło.
KONKURS – wygraj książkę
Do wygrania jest trzeci tom powieści „Zdeptane kwiaty”. Szansę na otrzymanie od redakcji KochamRawe.pl książki będzie miała jedna z osób, która do północy 24 grudnia napisze do nas SMS na numer: 503 021 483, w którym – w jednym lub dwóch zdaniach – napisze dlaczego chce przeczytać powieść Renee Linn. Wybierzemy, naszym zdaniem, najciekawszy sms. Książka będzie do odbioru w biurze KochamRawe.pl (ul. Warszawska 6) po Bożym Narodzeniu.