Wojciech Stanisław Grochowalski: Przywróćmy Rawie Rynek
Słowo rynek jest pochodzenia niemieckiego; der Ring – znaczy rynek, ulica okólna. Był wytyczany przy lokacji miasta, najczęściej na skrzyżowaniu ruchliwych dróg, schodzących się i krzyżujących w tym miejscu – jak w Rawie.
Biada dziś jakiemuś turyście, który wiedząc coś o historii Rawy, o województwie rawskim, skarbie kwarcianym etc., przejeżdżając koło miasta zapragnąłby zjechać z trasy S8 i zwiedzić je. Rozpocząłby od centralnego miejsca czyli rynku; wiadomo, że stare miasta mają zabytkowe rynki. Jeżeli jest lato, chciałby usiąść w ogródku, może przy jakiejś fontannie,wypić kawę, odsapnąć, popatrzeć na ludzi, kamieniczki, zabytki, jakiś pomnik w rynku, zakupić przewodnik z mapą i ruszyć w miasto.
Zakładam, że oprócz rynku chciałby zwiedzić i obejrzeć powiedzmy 5 – 7 zabytków, może znaleźć pomnik Paska, Kitowicza, Siemowitów; może pójść na zamek?
Ale tak gps, jak i napotkani tubylcy, skierują go na…rynek czyli targowicę. Gdy wpisze w nawigację: „Rawa Mazowiecka rynek trasa” – zobaczy na mapce rynek (ulice wokół targowicy przy ul. Mickiewicza – o czym jeszcze nie wie, że to targowica) oraz w centralnym miejscu napis: Stary Rynek (szczęście, że nie napisano: Rynek Główny!). Jak na miasto o historii sięgającej średniowiecza to ma sens. Super – pomyśli! Gdy tam trafi, rozejrzy się po straganach, zapyta: „Skoro tu jest Stary Rynek, to gdzie jest ten młodszy, nowy?” No i skierują go na „nowy rynek” czyli na ul. Reymonta/Targową. Pokręci się tam chwilę, wróci na trasę i nie pojawi się tu więcej!
Zatem od początku. Otóż każde założone w średniowieczu miasto– a Rawa takim jest – niezależnie na którym prawie lokowane, zaczynano od wytyczenia centrum, rynku, zwłaszcza gdy urządzano je na surowym korzeniu. Rynek i ratusz to niemieckie określenie i tradycja, gdyż w XIII w. Piastowie (a nasi Siemowici mazowieccy byli z tej dynastii) sprowadzali niemieckich rzemieślników w celu rozwoju miast i przysporzenia sobie dochodów. W XVIII i XIX w. będą to kolejni koloniści niemieccy. Zapewniano owym przybyszom podobne warunk,i jakie mieli w swoim kraju. Lokowano więc miasta na prawie niemieckim, tworzyło się mieszczaństwo zajmujące się głównie rzemiosłem i handlem, kupcy zaopatrywali miasto i kraj we wszelkie towary. W odróżnieniu od szlachty mieszczanie miast królewskich nie mogli przez wiele wieków posiadać ziemi, nie mogli piastować urzędów państwowych (tylko lokalne), nie mogli nosić drogich futer i szat jedwabnych czy karmazynowych ani chodzić z szablą u boku. Z czasem pojawili się obywatele miasta, czyli bogatsi mieszczanie, sędziowie, lekarze, urzędnicy, właściciele domów itp.
W centrum rynku budowano ratusz z symboliczną wieżą (vide zachowane np. w Toruniu, Poznaniu, Sandomierzu, Bolesławcu i in.), zwykle w narożniku stawiano kościół. Ratusz to siedziba władz, była przy nim waga miejska, areszt, narzędzia gaśnicze, obok: studnia, pręgierz, sukiennice, jatki. W pierzejach rynków stawiano eleganckie domy mieszkalne,na placu fontanny, pomniki, rzeźby etc. Z narożników a także pośrodku pierzei rynku wytyczano ulice. Wyznaczono granice miasta i opasano go murami, w których urządzano od 3 do 5 bram. Nawet, gdy te mury były drewnianymi parkanami, usypanymi wałami– musiały być, bo miasto pobierało opłaty od kupców, sprzedawanych towarów etc.
Wokół rynku i ratusza tętniło życie; i takie życie nadal tętni na zachowanych rynkach w Polsce i Europie.
W XIX w. nowe murowane ratusze stawiano już w pierzei, w Rawie także, zostawiając wolny cały duży plac rynku na jarmarki, wydarzenia i uroczystości publiczne, defilady wojska, wiece, zabawy etc.
Rynek rawski nie jest największy, ale i nie jest mały; w Krakowie ma 40.000 m², nasz rawski 11.280 m² ale w Piotrkowie Tryb. tylko 2.952 m2. Na rawskim rynku do poł. XX w. też tętniło życie. Poza farą i ratuszem były tu sklepy wszystkich branż, księgarnie, dwie apteki, cukiernia, hotel, restauracja, pijalnia piwa, kantory, bank, postój dorożek (po wojnie taxi) no i najdroższe mieszkania – bo w rynku! We wtorki i piątki do 1952 r. odbywały się targi, w niedziele po mszy spotkania rawian, spacery. Ale dokonano degradacji rynku, zmian jego funkcji; zmieniono nazwę na pl. J. Piłsudskiego (przed wojną), w 1950 na gen. K. Świerczewskiego, by w 1990 wrócić do placu Piłsudskiego – zamiast do nazwy „rynek”. Stał się zadrzewionym skwerem, przelotowym i bardzo ruchliwym.
Czy ktoś ośmieliłby się w Krakowie zmienić nazwę Rynek? Nawet np. na Plac Św. Jana Pawła II? No nie! A w Poznaniu, np. na Plac I.J. Paderewskiego? Też nie. Inne miasta i przykłady pomijam, ale sugeruję by równać do najlepszych starych polskich wzorów i z nich brać przykład.
Zatem przywróćmy Rawie nazwę Rynek! Nazwijmy imieniem Marszałka Piłsudskiego inną ulicę, aleję, trasę, plac lub rondo. Niech rawianie mają tę radość i poczucie ciągłości historii, dumę z tradycji; niech dzieci i młodzież dorastają tu w klimacie i świadomości tysiącletniej ciągłości grodu.
Wojciech Stanisław Grochowalski
fot. J. Neugebauer